Michał Wojciechowski Michał Wojciechowski
236
BLOG

Słaba Polska w nieudolnej Europie

Michał Wojciechowski Michał Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 0

 Zainteresowanie polityką jest w Polsce dość niewielkie, mniejsze niż w demokracjach zachodnich. Wyrazem tego jest frekwencja wyborcza. Na przykład, jeśli przewiduje się w wyborach do UE 25% frekwencji, oznacza to, że dla trzech czwartych Polaków polityka Unii oraz sytuacja Polski w jej ramach nie mają większego znaczenia.

Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest przekonanie, że głosowanie niewiele zmieni. Partie niby mają programy, ale są one mało znane i mało realizowane. Nie angażują. Partie są postrzegane w kategoriach personalnych, zamiast programowych. Jedni za Kaczorem, drudzy za Donaldem. Chyba że ktoś należy towarzysko do kręgu lewicy albo ludowców. Media starają się, żeby wyborcy czuli do jednych sympatię, a do drugich odrazę, a nie, żeby coś o nich wiedzieli.

Przypomina to Bizancjum, gdzie stronnictwa zlewały się z klubami kibiców na wyścigach rydwanów. Jedni kibicowali Niebieskim, drudzy Zielonym itd. Wykrzykiwali żądania i czasami obalali rządzących, ale to wszystko.

 

System partyjny

Jak są widziane partie polityczne? Przede wszystkim jako kluby ludzi dążących do udziału we władzy. Głoszą jakieś hasła programowe, ale niedopracowane i nieszczere, tak że niewiele z nich wynika. W ramach jednej partii poglądy bywają bardzo rozmaite, zwłaszcza prywatnie. Przejście do innej przypomina zmianę klubu przez piłkarza. Rozłamy mają zwykle tło personalne (wyjątkiem partia Gowina, która wynikła ze sprzeciwu wobec udawania konserwatyzmu przez PO).

Wygląda na to, że wyborcy częściej mają poglądy niż politycy. A jeśli je mają, trudno im w ofertach partyjnych znaleźć coś odpowiedniego. Partie bowiem skłonne są przed wyborami dopasowywać programy do życzeń publiczności i głosić wszystko naraz.

SLD manifestuje niechęć do Kościoła, ale zapewnia, że chrześcijanie mogą być za lewicą; głosi hasła socjalne, ale przecież jest to partia nomenklaturowego biznesu. PiS też lubi kosztowne obietnice socjalne, ale przypomina, że trochę obniżyło obciążenia podatkowe i racjonalizowało budżet. PO jest całkiem rozjechana, gdyż startując z programem naprawy państwa i gospodarki, doprowadziła do wzrostu podatków i gigantycznego zadłużenia; pokazuje się na kanonizacji i zarazem osłabia rodzinę na rzecz „mniejszości seksualnych”, proponując ustawy i konwencje jaskrawo sprzeczne z poglądami świętych papieży. PSL dba o interesy pewnej grupy rolników, ale głosuje razem z aktualnym sojusznikiem.

Coś tam dobrać sobie można, ale z zastrzeżeniami. Powiązani z aparatem biurokratycznym wiedzą, że partia rządząca jest dla nich najlepsza, choć dla kraju niekoniecznie. Orientacja patriotyczna, która domaga się sprawniejszego państwa, reprezentowana jest przez PiS i Ziobrę; gdyby ktoś chciał oprócz tego również większej reformy gospodarki, miałby kłopot. Komu zależy na hasłach socjalnych, tego czeka niełatwy wybór między socjalizmem piłsudczykowskim a postkomunistycznym, i to bez gwarancji, że się nie zawiedzie. Nie ma większej partii konsekwentnie socjalnej ani też konsekwentnie prawicowej. Wyborca świadomie chrześcijański zauważy, że polityka zwykle przeważa nad przekonaniami.

Szczególnie istotny jest brak adekwatnej reprezentacji dla koncepcji konserwatywno-liberalnej. Ten zespół poglądów (ograniczone ale sprawne państwo, zasady moralne, wolność gospodarcza, niższe podatki) odpowiada co najmniej kilkunastu procentom wyborców, którzy mogliby stać się motorem zmiany. Orientacja ta jest jednak rozbita.

Z tych wyborców część zagłosuje z rozpędu na PO, choć ta odeszła od swoich haseł tego rodzaju na rzecz praktyki biurokratycznej podszytej ideologią lewicową. Niektórzy wybiorą PiS, albo jako mniejsze zło, albo sądząc, iż najpierw trzeba uporządkować państwo, a potem je liberalizować. Trochę głosów zbiorą narodowcy w sojuszu z UPR. Obiecująca jest Polska Razem Gowina, która w krótkim czasie zbudowała struktury (i jako pierwsza partia zebrała podpisy przed wyborami europejskimi). Sondaże dają jednak większe szanse Korwin-Mikkemu, mimo jego deklaracji za Putinem. Ta nagła popularność medialna tłumaczy się być może tym, że PO z SLD chcą, by odebrał on głosy Gowinowi (z racji analogii programowych) oraz Palikotowi (może go przelicytować w skandalach). Dla rządzących idealnie by było, gdyby tacy konkurenci dostali po 4%...

 

CIĄG DALSZY: RZECZPOSPOLITA Z 20 v 2014

http://www.rp.pl/artykul/9157,1110999-Wojciechowski--Slaby-kraj-w-nieudolnej-Europie.html

 

 

 

Pamiętam, że o prawdę i Polskę trzeba się bić. Nie lubię Warszawy i odwracania kota ogonem. Lubię rodzinę i przyrodę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka